NAWIEDZONY CMENTARZ........TU WCHODZISZ NA WŁASNE RYZYKO
Do tego miejsca zjeżdżają wielbiciele mocnych wrażeń z całego świata. Każda osoba wybierająca się na cmentarz Greyfriars Kirkyard (Edynburg) jest informowana o niebezpieczeństwach, które na nią czekają. Niektórzy wracają z nekropolii pobici, poparzeni lub podrapani. Taka wycieczka zdecydowanie nie każdemu przypadnie do gustu.
Na Greyfriars Kirkyard pochowków dokonywano od lat 60. XVI wieku, jednak to miejsce zyskało złą sławę dopiero pod koniec XVII wieku. Wówczas do miasta przyjechał prawnik George "Bluidy" Mackenzie. Lokalni mieszkańcy twierdzą, że ma na sumieniu prawie 18 tys. oponentów Karola II. Prawnik był znany ze swojego okrucieństwa: zanim więźniowie trafiali na szafot, bezlitośnie ich torturował. Wielu z nich ostatnie minuty swojego życia spędziło właśnie na cmentarzu Greyfriars Kirkyard. Kiedy Mackenzie zmarł, został pochowany w pokaźnym grobowcu obok miejsca, gdzie przez laty znęcał się nad swoimi ofiarami.
Z prawnikiem jest związana pewna legenda. Głosi ona, że w 1999 roku pewien bezdomny szukał ukrycia przed złą pogodą i włamał się do grobowca. Położył się na trumnie i usnął. Skrzynia jednak nie wytrzymała ciężaru mężczyzny i się złamała, a bezdomny został dosłownie wciągnięty do środka. Udało mu się jednak uratować i opowiedzieć wszystkim o tym, co się stało. Od tej pory duch Mackenziego został uwolniony.
W 2004 roku 17-letni Sonny Devlin oraz jego 15-letni kolega włamali się do grobowca prawnika, otworzyli jego trumnę i ukradli ze środka czaszkę Mackenziego, którą zagrali w piłkę. Nieletni przestępcy zostali natychmiast złapani.
Od tego momentu w Greyfriars Kirkyard stało się naprawdę niebezpiecznie. Miejscowi badacze zjawisk paranormalnych twierdzą, że w ciągu kilku ostatnich lat co najmniej 170 osób zasłabło podczas wizyty na tym cmentarzu, a 500 zostało zaatakowanych przez ducha Mackenziego. Ludzie w tym miejscu są bici, popychani, parzeni lub drapani przez duchy. Niektórzy wychodzili z nekropolii z krwawiącym nosem i złamanymi kośćmi.